W Styrczy zostaliśmy zaatakowani. Niczego się nie spodziewając szliśmy główną drogą, gdy na horyzoncie pojawił się wrogo nastawiony oddział. Demonstracja siły robiła kolosalne wrażenie...
Nie przestraszyliśmy się jednak natarcia i szliśmy naprzód. Przeciwnik rozpoczął pozorowany odwrót...
... jednak w pewnej chwili dzięki sprytnemu manewrowi nasza lewa flanka została okrążona i nieprzyjacielskie siły znalazły się tuż za naszymi plecami...
Nie pozostało nam nic innego, niż ostrożnie udać się w kierunku miasteczka Glodeni. Może tam będzie spokojniej ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz